Chciałabym też powiadomić o błędzie: Nie powinno być Hayami. Znaki, którymi się to zapisuje: (葉闇) czyta się w kun'yomi: "ha" oraz "yami" ale łączone znaki czyta się w on'yomi: "yō" oraz "on/an". Tak więc powinno się to czuyać yōan, gdyż o już jest przedłużone. Mimo to wydaje mi się, że "hayami" brzmi lepiej i nie jestem pewna czy mam poprawiać. Wasza wola. Osobiście jednak sądzę, że chyba powinnam poprawić, w końcu to bardziej poprawna forma. Przepraszam za problem i z góry dziękuję za wyrozumiałość - dopiero zaczęłam uczyć się japońskiego.
Nine tails: już daję, już daję ;)
AKUMA_loveless: a żebyś wiedziała, że znam ;) Tak, często jest tak, że czytam opowiadanie i łapię się za głowę. Ja nie mam nic przeciwko takiemu Naruto, ale serio, ludzie. "Co za dużo to niezdrowo", fakt, bo osobiście w ogóle nie ogarniam wtedy, co się dzieje. Dodatkowo, co mnie martwi, dużo z tych blogerów ma problem z ortografią, stylem i tak dalej. Nie jestem wyrocznią językową, ale najpierw trzeba pisać coś lekkiego, sprawdzić wszystko i ćwiczyć! Dopiero później można pomyśleć o publikacji! Takie życie!
(kursywa - retrospekcja)
(podkreślenie - słowa pochodzenia japońskiego z tłumaczeniem w przypisach)
(słowo* - termin lub jakiś przypis autora tłumaczony pod notką)
Rozdział 2 -The night of dancing umbrellas
Temari usiadł na brzegu łóżka. Co jak co, ale ten dzień był pełen wrażeń. Poznali swoich przyszłych oponentów, którymi okazał się być sam Team Katana. Nie żeby oni, rodzeństwo Sabaku, byli słabi! Co to to nie! Chodzi o to, że o Składzie 7 Konohy chodziły różne plotki. No i jeszcze ten cały Hayami... był... tak bardzo podobny do Gaary...
W brew pozorom, Temari bardzo martwiła się o swojego brata. Szkoląc go na broń, Kazekage oddzielił ją i Kankurō od niego. Pamiętali jeszcze jak Gaara, jako roczne dziecko uśmiechał się słodko i za nimi biegał. Oczywiście, miał tę swoją przeklętą moc, ale nigdy ich nie skrzywdził. Gdy ich braciszek miał 3 latka zostali odseparowani. Ojciec wysłał ich do Akademii ninja za murami wioski. Kilka lat potem wrócili. Problem w tym, że Gaara nie był już taki sam. Blondynka już wielokrotnie pytała „dlaczego” i „za co”. Przecież on był jeszcze dzieckiem. Po co? Dlaczego ich ojcu zależało na zrobieniu z niewinnego chłopczyka zabójcę?!
Teraz okazało się, że istniał ktoś podobny do Gaary. Temari miała nadzieję, że może dzięki temu ich brat przestanie spadać w ciemność.
W tym samym czasie, kilkadziesiąt metrów dalej, w rezydencji Uchiha, na tarasie , siedział pewien brunet. Wpatrywał się on w pogrążony we śnie ogród.
Sasuke otrząsnął się dopiero 3 tygodnie po masakrze klanu. Nie było źle, nadal miał gdzie mieszkać, a dzięki budżetowi klanu nie musiał pracować w tak młodym wieku. Nauczyciele też byli wyrozumiali dla niego i nie zwracali przez ten czas na niego uwagi. Zaczął częściej trenować, by bardziej poświęcić się zemście.
Pewnego dnia, gdy sprzątał w domu, bo niestety pomiędzy deskami i na ścianach nadal było kilka brązowo-rudych zaschniętych plam, poczuł dziwną energię. Wyszedł przd bramę do dzielnicy Uchiha i zauważył, że nie tylko on. Wszyscy tak reagowali. Nagle jednak matki kazały dzieciom się chować do domów.
- ON przyszedł! – krzyknęła pewna zrozpaczona kobieta, a jej mąż, jakiś chūnin, wybiegł z domu w pełnym rynsztunku i pobiegł do źródła energii.
- Schowajcie się w domu – krzyknął na odchodne, a kobieta wciągnęła dziecko do domu.
Sasuke toczył wewnętrzną walkę. Iść i sprawdzić co TO jest, czy zostać? Tak, ciekawość wręcz pchała go w stronę zjawiska. Problem był w tym, że TO wydawał się groźne, a jeśli coś by mu się stało to... nie mógłby dokonać swojej zemsty. Powolnym krokiem i trochę z ociąganiem, ruszył z powrotem do rezydencji. Energia długo nie ustępowała i Sasuke nie mógł zasnąć przez większość nocy.
Następnego dnia gdy przyszedł do szkoły, zauważył, że w klasie wszyscy są równie zaspani co on. Na samych tyłach klasy siedział pewien blondyn. Sasuke dobrze go znał. Chłopak znany był z tego, że często się wygłupiał i rzadko bywał w Akademii. Jak się okazało, po prostu nie mógł przychodzić. Często lądował w szpitalu, a na dodatek był sierotą i musiał wykonywać misje rangi D, przeznaczone dla geninów, by zarobić na własne utrzymanie. Mimo, że zawsze się uśmiechał, Sasuke widział za wesołymi iskierkami w jego oczach tylko i wyłącznie smutek. Była jeszcze jedna rzecz, która go wyróżniała – on nie spał. Nigdy, od dnia swoich narodzin, nie spał. Nikt w Akademii nie wiedział dlaczego.
Ów chłopak siedział na tyłach klasy i wpatrywał się nieobecnym wzrokiem gdzieś daleko. Sasuke ze zdziwieniem zauwarzył, że coś się w nim zmieniło. Oczy już się tak nie świeciły radośnie, a twarz zastygła w nienaturalny sposób. Na prawym policzku widniał dziwny tatuaż w kształcie kanji. Chłopak ubrany był w czarne, luźne spodnie, które przy kolanach obwiązane były przez bandaże. Do tego nosił niebieską koszulę ze wzorem fal*.
Kiba podszedł do niego.
- E! – chciał chłopaka złapać za rękę - Uzumaki, słyszałem... – nie zdążył dokończyć, gdy nagle odskoczył jak oparzony od blondyna, wrzeszcząc wniebogłosy. Sasuke sądził, że „odskoczyć jak oparzony” to najlepsze określenie, bo chłopak rzeczywiście był oparzony. Skóra na jego dłoni, którą dotknął blondyna, była cała czerwona, a w kilku miejscach powstały już duże czerwone bąble.
- Naruto! – krzyknęła Sakura. Cóż, oczywistym faktem było to, że to Uzumaki popatrzył Kibę. Nikt nie wiedział jak, ale dowody mówiły same za siebie i Sasuke nie był na tyle głupi by twierdzić inaczej tylko dlatego, że niezbyt lubił blondyna. Jednak jeśli myślicie, że to apogeum zdziwienia to grubo się mylicie.
- Zamknij się, yaro – warknął Uzumaki, a ruch w klasie nagle zamarł. Czy Naruto Uzumaki, chłopak zakochany w Sakurze Haruno, właśnie kazał jej się zamknąć i nazwał ją dziwką. Pierwsza rezon odzyskała Ino. Od jakiegoś czasu kłóciła się z Sakurą, jednak gdy przyszło co do czego, broniła ją.
- Co ty sobie wyobrażasz, Uzumaki?! – krzyknęła. Chłopak nawet na nią nie spojrzał. Wyciągnął dłoń w jej stronę w pozie jakby ją dusił, po czym zacisnął pięść. Dziewczyna zamarła i złapała się za szyję, którą nagle otoczyły spiralne płomienie. Z jej seledynowych oczu zaczęły płynąć wielkie niczym groch łzy, a z ust potoczyła się ślina, gdy próbowała zaczerpnąć powietrza. Stanęła na palcach, a całe jej ciało wygięło się w łuk, jakby próbowała w ten sposób się uwolnić.
- Myślisz kurwo, że możesz się tak do mnie odzywać – warną i spojrzał na nią. Jego niebieskie oczy były zimne, ale tez przesycone jakimś ogniem, żądzą mordu. Pod wpływem tego spojrzenia kilka osób w klasie upadł o na kolana. Sasuke czuł jak nogi mu mięknom. Wypełniało go czyste przerażenie, takie jak wtedy podczas masakry klanu. Tyle, że wtedy czuł też złość, tu po prostu się bał.
Naruto odrzucił bezwładne już ciało blondynki na jedną ze ścian, w której powstało wgniecenie.
- Naucz się szacunku, bo następnym razem nie będę taki miły - powiedziawszy to podnósł się i podszedł do okna. Stanął na parapecie. W jego dłoni zmaterializował się piękny parasol, których używało się do ochrony przed słońcem. Chłopak bez najmniejszego zawahania skoczył w dół, a było to 4 piętro, a po chwili już unosił się w powietrzu i jakby skakał, nie bojąc się, że mógłby spaść.
Do klasy wszedł biały jak ściana, najwyraźniej wszystko słyszał, ale był zbyt przerażony, by zainterweniować, Iruka i zaczął opatrywać nieprzytomną Yamanakę. Na jej szyi i dłoniach były ślady po oparzeniach.
Od tej pory nikt nigdy nie krzyczał w klasie w obecności Uzumakiego. Zaczęto zwracać się do niego „Naruto-sama”. Ino została wielka blizna na szyi oraz dłoniach. Podobnie stało się z ręką Kiby. W szpitalu Iryō-ninja* robili wszystko, by pomóc tej dwójce. Gdyby nie oni, blizny były by jeszcze gorsze.
Sasuke spojrzał w blask nocy. Ten dzień był początkiem wszystkich zmian. Ciężko powiedzieć czy był z nich zadowolony. Tak, z pewnością trafiając trzy lat później do drużyny z Naruto i Sakurą miał szczęście. Treningi były ciężkie, ale dzięki temu nikt go nie opóźniał.
Z tą myślą poszedł spać. W tym samym czasie na dachu pewnego hotelu siedział najmłodszy z rodzeństwa Sabaku. To nie tak, że on nie mógł zasnąć, on nie mógł spać! Wpatrywał się w przestrzeń i rozmyślał. Nagle dostrzegł ruch. Po dachach oraz kominach szła i skakała postać. Trzymała parasol. Wyglądała jak zaklęta w tańcu.
*chodzi o te fale co są na drzeworycie Housaikiego Katsushiki: [LINK]
*Iryō-ninja - japońska nazwa dla medi-ninja, bardziej poprawna wersja
Yaro – dziwka, suka
8 komentarzy:
WOW po prostu brak słów. Bardzo mi się podoba i już nie mogę się doczekać kolejnej notki. Wszystkie postacie wydają się ciekawe i dobrze opisane, Sasuke i retrospekcja i ten Naruto :D po prostu świetne, pisz dalej na pewno będę czytać, pozdro ;)
Nie jest złe, w miarę ciekawe. Sle jesteś hipokrytką, zwracasz się do kogoś że są blogi z błędami a sama masz ich multum. Potrzebujesz bety i to dobrej bety, ortografia u ciebie leży. Mówisz, ze zaczynasz się uczyć japońskiego puknij się i weź najpierw za polski. Zrozumiałbym że jakieś trudniejsze słówka ale w banalnych robisz błędy. Poczytam to chętnie jeśli będzie mniej błędów ortograficznych, interpunkcja jakoś mi niezbyt przeszkadza, a nawet jakoś chyba takich nie było.
Przyznaję, pierwsze rozdziały są równie interesujące i intrygujące (?) jak te w poprzednim opowiadaniu. Widać, że powoli zaczynasz wyrabiać swój własny styl.
A no i "vlad" ma sporo racji jeśli chodzi o błędy, ale nie jestem od tego by zawsze zwrócić na to uwagę autorowi.
No cóż. Poznałem już prawdziwy charakter Hayamiego (trudno było mi się przyzwyczaić do tego imienia, ale jakoś się udało). Zakochałem się w nim. A teraz rzeczy niedobre. W niektórych miejscach widać błędy. Może niezbyt rażące, ale jednak. W miarę możliwości je popraw. Ale ostatecznie to rozdział bardzo mi się podobał. Czekam cierpliwie na nexta. Pozdrawiam i życzę weny :]
każdy twój blog jest super czekam na następne
Super notka:) Wrzucaj szybko następną.
Witam,
rozdział jest cudowny... jeszcze te wspomnienia, jak Naruto się zmienił, jak się zaczął zupełnie inaczej zachowywać...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Prześlij komentarz