Rozdział 1 - Not alone
Przez leśny trakt szła czwórka ludzi. Z pozoru wydawali się zwykłymi podróżnymi. Ich ubrania wskazywały na to, że żyli na pustyni, więc nic dziwnego, że tak bardzo się wyróżniali na ścieżce. Grupa podróżowała do Konohy – stolicy i ukrytej wioski Kraju Ognia. Tak, grupka ludzi była tak naprawdę oddziałem ninja z Suny. Przybyli tu na Egzamin na Chūnina.
Na samym czele szedł młody, około 13-letni chłopak. Jego skóra była niezwykle blada pomimo miejsca, w którym żył. Włosy w kolorze zakrzepłej krwi były miękkie, ale wśród nich było mnóstwo drobin piasku, które od zawsze przylegały do ciała nastolatka. Szmaragdowe oczy wydawały się być przygasłe, ale w rzeczywistości ninja ten był bardzo czujny. Na plecach niósł ogromną tubę w kształcie klepsydry. Jej zawartość owiana była tajemnicą dla ludzi niezamieszkujących Suny. Opaska ninja znajdowała się na pasie od tuby. Nad lewym okiem znajdował się czerwony tatuaż przedstawiający kanji oznaczający miłość.
Za owym chłopakiem szedł trochę starszy mężczyzna – jounin, który miał szkolić owych geninów, sensei. Ubrany był w standardowy strój Shinobi Suny. Głowa była obandażowana, tworząc specjalny turban, który zasłaniał lewą część twarzy. Na prawym policzku miał czerwony tatuaż tworzący dwa kolce. Opaska Shinobi znajdowała się na jego czole.
Na samym końcu obok siebie szła młoda dziewczyna i w podobnym wieku chłopak. Byli starszym rodzeństwem idącego na początku nastolatka. Siostra ubrana była w białą yukatę, siatkowaty top oraz takie same rajstopy. Opaskę ninja powiesiła sobie na szyi. Jej jasne, blond włosy związane były w cztery kitki. Brat miał na sobie czarny, luźny kombinezon, na środku którego znajdował się fioletowo-żółty okrąg, i tego samego koloru czapkę, gdzie przyczepiony był ochraniacz. Twarz wymalowana była fioletowymi malunkami. Na plecach znajdował się obandażowana kukła - Karasu.
Cała czwórka zmierzała ku bramie Konohy, która już majaczyła im na horyzoncie. Gdy dotarli tam mężczyzna powiedział.
- Znajdę hotel, a w południe udamy się do Hokage.
Przechodząc przez bramę pokazali swoje przepustki strażnikom i spokojnym krokiem rodzeństwo udało się trochę „zwiedzić” Konohę. Po chwili najmłodszy zniknął z oczu starszym, ale się tym nie przejęli. Niespodziewanie na starszego brata wpadł mały szatynek. Na głowie miał gogle i nosił długi, ciągnący się po ziemi, niebieski szalik.
- To bolało – warknął genin patrząc spokojnym wzrokiem na Konoszana, po czym podniósł go do góry.
- Konohamaru chan – krzyknęła rudowłosa dziewczynka, najwyraźniej przyjaciółka chłopca.
- Przestań – mruknęła siostra – chcesz dostać ochrzan?
- Nie, ale zabawie się zanim „ochrzan” przyjdzie – mówiąc to uśmiechnął się złowrogo. Wokoło nich zgromadziło się już kilku gapiów. Wszyscy byli dość młodzi, ale mieli opaski ninja. Najpewniej byli geninami.
- Eh, ja nie mam z tym nic wspólnego – westchnęła blondynka.
- Ej ty, zostaw go – warknął jakiś dzieciak z kundlem na głowie i szybkim ruszył w jego stronę – Nie pozwolę ci obrażać naszej osady – warknął, a pies zeskoczył z jego głowy. Oboje przyśpieszyli i już szykowali się do uderzenia. Jednak ninja Suny poruszył delikatnie palcami, a nitki chaky zaczepiły się o nogi Konoszan, przewracając i chłopaka i psa.
W tym czasie brat chciał uderzyć szatynka, gdy nagle poczuł ból w ręce. Puścił niebieski szalik, a Konohamaru upadł na ziemię. Ninja Suny złapał się za rękę i syknął coś pod nosem. Spojrzał na ziemię, ale tam leżał tylko mały kamyczek. Brat odwrócił się i spostrzegł siedzącego na gałęzi drzewa bruneta. Ubrany był w jasnoszarą koszulę ze herbem klanu Uchiha na plecach i czarne spodnie shinobi. Od kolan zaczynały się specjalne sandały z ochraniaczami. Przedramiona obwiązane były przez długie bandaże, pod którymi znajdowały się ochraniacze ze spacjalnego czarnego materiału. Na plecach zawieszona była katana*. Opaska ze znakiem Konohy przyczepiona była do lewego rękawa jego koszuli.
- Nie sądzisz, że nie powinieneś rządzić się nie na swoim podwórku? – spytał chłopak.
- Sasuke kun – zapiszczało większość zgromadzonych dziewczyn.
„Całkiem fajny” pomyślała siostra.
Brat spojrzał na niego spode łba.
- Ej, ty dzieciaku, złaź na ziemię – warknął brat – nienawidzę takich gówniarzy jak ty, takich, którzy myślą, że wszystko im wolno – powiedziawszy to chwycił za bandaże od Karasu.
- Hej, chcesz jej użyć? – spytała blondynka. Wydawało się, że zaraz rozpęta się walka, gdy powietrze przeszył czyjś lodowaty głos, uciszając wszystkich.
- Kankurō, przynosisz wstyd naszej osadzie - na tym sammym drzewie co Sasuke stał, do góry nogami, przyczepiony dzięki chakrze najmłodszy członek oddziału Suny.
- Etto... Gaara – marionetkarz wydawał się być lekko zestresowany.
Wszyscy wydawali się być zaskoczeni przybyciem najmłodszego z rodziny Sabaku.
- Powinnaś go powstrzymać Temari. Czyżbyście zapomnieli po co przybyliśmy do Konohy? – czy naprawdę musiał im o tym przypominać?
- Ale, Gaara, posłuchaj, to oni na nas wpadli... – próbował się tłumaczyć Kankurō.
- Zamknij się, albo cię zabiję – lodowaty głos natychmiast uciszył wszystkie obiekcje starszego Sabaku.
- Ro-ro-rozumie... t-t-to wszystko moja wina – zająkał się lalkarz.
- Gomennasai, naprawdę mi przykro – szepnęła blondynka.
Zgromadzeni byli wyraźnie zdziwieni, że ci ninja, którzy do tej pory wydawali się być okrótni i straszni, teraz tak zgodnie przepraszali.
- Wybaczcie to się więcej nie powtórzy – zwrócił się do zebranych najmłodszy członek oddziału Suny. Sasuke spojrzał na dziwne trio. Pomyślał tylko o jednej rzeczy:
„Oczy tego gościa są jak u Hayami”
Brunet nie wiedział, że Gaara również mu się przyglądał.
„Zdołał wycelować w Kankurō kamieniem z takiej odległości. Jest niezły.” pomyślawszy to złożył pieczęć, a jego ciało zmieniło się w piasek, by zaraz pojawić się na ziemi obok rodzeństwa.
- Kim jesteście! – nie wytrzymał szatyn z psem na głowie. Znów rozległ się gwar. Każdy po kolei siebie przekrzykiwał. Najmłodszy Sabaku miał dość. Już miał kazać rodzeństwu iść do wieży Hokage, gdy nagle Konoszanie jak na rozkaz umilkli.
Ehem odbił się tylko jeden odgłos - odbijania się drewna o chodnik. Rodzeństwo z Suny zauważyli, że Konoszanie znikają z uliczki jakby nagle potrafili poruszać się z prędkością dźwięku. Ostatni z ociąganiem podniósł się Sasuke. Gaara spojrzał na niego, a brunet, jakby czytając w jego myślach, powiedział
- Lepiej też znikajcie, zanim ON przyjdzie – powiedział i ulotnił się.
Po raz kolejny usłyszeli ten dziwny odgłos. Nagle zza prawej wychyliła się postać. Miała blond włosy, które w słońcu błyszczały złotem. Oczy wydawały się być zrobione z lazurytu, a może były stworzone z samego nieba i oceanu? Delikatnie opalona, brzoskwiniowa skóra wydawała się być miękka i delikatna. Na policzkach znajdowały się po trzy podłużne blizny, które do złudzenia przypominały lisie wąsy. Ów osobnik ubrany był w białe kimono* z pięknymi czarno-pomarańczowo-czarnymi wzorami. Prawy rękaw był dłuższy i został zrobiony z dziwnego materiału w kolorze czarnym, o niezwykły metalicznym połysku. Obi było w kolorze oranżu i szkarłatu. Kimono było niechlujnie zawiązane, jakby owa postać nie przywiązywała wagi do ubioru. Na nogach znajdowały się czarne, luźne spodnie, które na wysokości kolan były obwiązane bandażami, aż do stóp. Z pomiędzy połów kimona wyróżniała się chuda, obwiązana bandażami klatka piersiowa. Na szyi znajdował się naszyjnik z podłużnym niebieskim diamentem i dwoma małymi w kształcie kulek. Na nogach znajdowały się geta, które wydawały owy odgłos podczas chodzenia. Nieznajomy, nazwany przez Sasuke „ON” trzymał w dłoniach piękny biało-czerwony parasol ze wzorem płatków Sakury. Był to młody chłopak w wieku, najprawdopodobniej 13 lat, mimo to był wyższy od swoich rówieśników.
Blondyn zatrzymał się na środku ścieżki i podniósł głowę tak by spojrzeć w niebo. Jego oczy przeniosły swój błękit na rodzeństwo, a wtedy przerażona trójka poczuła niesamowitą energię wibrującą w powietrzu. Czuli jakby ich ciała były strasznie ciężkie. To była niesamowita żądza mordu. Nieznajomy przekręcił twarz kawałek w ich stronę i teraz rodzeństwo Sabaku mogło dojrzeć, iż pod prawym okiem znajduje się tatuaż kanji, bardzo podobny do tego, który miał najmłodszy z nich. Jednak blondyn miał na twarzy wytatuowane „ie” 家 – dom, rodzina; a nie jak w przypadku Gaary „ai” 愛 – miłość. Gdy tylko ON zamknął oczy uczucie ciężkości zniknęło, a blondyn ruszył przed siebie, jakby w ogóle ich nie zauważył. Wydawało im się, że byli pod okiem blondyna przez co najmniej godzinę, ale w rzeczywistości trwało to zaledwie pół sekundy.
Temari i Kankurō czuli, że drżą na całym ciele. Ta aura była przerażająca. Gaara spojrzał nań znudzony i odwrócił się mówiąc:
- Chodźcie, trzeba iść do Hokage – nie chciał przyznać przed sobą, że blondyn wywołał w nim niepokój. Wiedział jedno – ON był silny!
Gdy rodzeństwo Sabaku tylko wyszło z uliczki, zobaczyli czekającą na nich dwójkę Konoszan. Bruneta o imieniu Sasuke i dziewczynę o różowych włosach. Miała soczyście zielone oczy i krótkie włosy i tylko z tyłu znajdowała się kilka długich do kolan pasm włosów, związanych w chudą kitkę. Nosiła siatkowaty top na jedno ramiączko, a piersi zostały zakryte przez kawałek materiału w kolorze bardzo ciemnej zieleni. Do tego nosiła pas i krótkie, obcisłe spodenki przed kolana w tym samym kolorze co top. Na prawym udzie nosiła specjalną kaburę z kilkoma kunaiami. Do tego miała czerwony płaszcz w odcieniu różu, z białą obramówką i dużym białym kołem na boku. Na plecach nosiła katanę. Na nogach znajdowały się klasyczne czarne buty shinobi. Opaska ninja przyczepiona była paska jako klamra.
- Sabaku Team? – spytała dziewczyna, a Temari przytaknęła – Nazywam się Haruno Sakura, a to jest Uchiha Sasuke. Jako ninja Konoha gakure no Sato mamy obowiązek sprawdzić wasze przepustki i spytać o cel waszego pobytu w Wiosce Liścia.
Rodzeństwo wyjęło karty i pokazało je kunoichi.
- Przybyliśmy na Egzamin no Chūnina – powiedział Gaara swoim lodowatym głosem. Jednak dziewczyna tylko się do niego uśmiechnęła i powiedziała:
- Dobrze, w takim razie zaprowadzę was do Hokage.
Gaara był niesamowicie zdziwiony jej reakcją. Większość osób przez ten głos kuliła się ze strachu. Szli powoli, a genini Konohy zaczęli rozmawiać.
- Myślisz, że się zjawi? – spytała bruneta kunoichi. Ręce założyła za głowę, którą uniosła w stronę słońca i tylko co jakiś czas spoglądała na Uchihę.
- ON? Raczej tak. W końcu będzie miał jakąś „zabawę”.
- Znając go to zmusił by Kakashiego sensei do zapisania nas „na Chūnina” nawet siłą...
- Przepraszam Sakura san, Sasuke san, kim był ten blondyn – spytała Temari. Była pewna, że ta dwójka go zna. Konoszanie spochmurnieli.
- On? To Hayami, jest z nami w Team Katana – odparł brunet.
„Team Katana?!” rodzeństwo z Suny było zaskoczone. Team Katana był 7 składem Konohy. Zasłużone drużyny często dostawały własne nazwy. Między innymi Sanini Konohy byli 3 Team’em Liścia, jednak ich wyjątkowe zdolności sprawiły, że dostali własny tytuł. Podobnie było z rodzeństwem Sabaku. Ich drużyna była nazywana Pustynnym Oddziałem – Sabaku Team. Było to spowodowane tym, że zawsze wykonali w 100% każdą misję na pustyni i byli rodzeństwem. Rzadko się zdarzało mieć rodzinę w drużynie, ale oni byli wyjątkiem. Natomiast Team Katana był znany z tego iż byli geninami tego roku, ale udało im się wykonać 5 misji rangi B w zaledwie 3 miesiące, a przez kolejne 2 wyrobili aż 14 misji rangi C. Po opuszczeniu Akademii widziano ich w Konoha bardzo sporadycznie. Nazwa wzięła się stąd iż każdy w drużynie umiał używać miecza i jak rodzeństwo Sabaku już zauważyli i Sakura i Sasuke posiadali takową broń. Mimo to byli zaskoczeni. Plotki, iż Team Katana jest złożony z geninów okazał się prawdą. Gaara uśmiechnął się potwornie. Ci ludzie... byli silni...
Czuł tą niesamowitą żądzę mordu, która go opanowywała.
Nie wiedział, że taką samą minę miał pewien osobnik siedzący na drzewie.
„Shukaku... znalazłem cię”.
*sandały oraz miejsce gdzie zawieszona jest u Sasuke katana jest takie samo jak w jego ubraniu w Shippuudenie.
*opis kimona w rubryce "dla ciekawskich"
etto - coś jak zdenerwowane westchnienie
gomennasai - bardzo oficjalne "przepraszam" używane, gdy ktoś zrobi coś nieodpowiedniego
*opis kimona w rubryce "dla ciekawskich"
etto - coś jak zdenerwowane westchnienie
gomennasai - bardzo oficjalne "przepraszam" używane, gdy ktoś zrobi coś nieodpowiedniego
7 komentarzy:
Zajebista notka, szybko dodawaj drugą!!!!!!!
Po kur*a juz koffam to opowiadanie naru jako zimny morderca kyaaa uwielbiam znacznie bardziej niz naruto jako idiota lub super wojownik czasem zdarza sie autorzy robia nie wiadomo jak silnego naruto albo ze uzywa 5 natur co jest przesadzone ty masz to do siebie ze znasz granice jak tos moze byc silny pozdrawiam i zycze duzo wenny BAY BAY
Tak, na prawdę zajebista notka. Podoba mi się taki zimny Naruto zupełnie jak Gaara :D , ogólnie historia wydaje się fajna i na pewno będę tu często zaglądał, pozdro ;)
W końcu mam przerwę, żeby nadrobić zaległości. Te delegacje mnie wykończą. Taki zimny Naruto strasznie mi się podoba. A sama historia wydaje się bardzo interesująca. Rozdział zarąbisty. Czekam cierpliwie na nexta. Pozdrawiam i życzę weny :]
O ja pierdziele. Zapowiada się zarąbiście. Kolejny twój blog do obserwowanych. Znikam czytać dalej.
Hej,
rewelacyjny rozdział, jak ja bardzo lubię takiego mrocznego Naruto... to spotkanie z shinobi z Suny wspaniale wyszło....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Cudownie piszesz, masz cudowny styl I jeszcze lepsze opisy. :)
Prześlij komentarz