Rozdział 6 - It remain only agony
Dziękuję,
że czekaliście. Wiem, wiem, długo, ale uwierzcie, I LO w Łodzi to nie
przelewki. Dodatkowo zostałam skarbnikiem, piszę do gazetki szkolnej i
wiele wiele więcej. Serio, mam sporo na głowie. Zresztą, jestem pewna,
że wiecie o czym mówię, nie? Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba
;)
Od razu mówię, że będzie dość brutalny i smutny.
Czytelników "Czerwonych włosów" proszę o jeszcze chwilę cierpliwości. Rozdział ukaże się najpóźniej w przyszłą niedzielę.
No, rozdział nie jest sprawdzony przez moją bete - Shadow Kinga, bo... emm... chce to wstawić, a on mi jeszcze nie odpisał ;-; (<-- biedne niecierpliwe dziecko)
Na końcu Bonusik.
No, rozdział nie jest sprawdzony przez moją bete - Shadow Kinga, bo... emm... chce to wstawić, a on mi jeszcze nie odpisał ;-; (<-- biedne niecierpliwe dziecko)
Na końcu Bonusik.
Na
środku ulicy, otoczony tłumem wrogich mu ludzi, stał mały blondynek.
Ubranie było poszarpane i nie przypominało już pomarańczowo-niebieskiego
dresu. Z ust spływała stróżka krwi. Oddech był ciężki i nieregularny.
Na ramionach miał mnóstwo strupów i siniaków. Wyglądał jak siedem
nieszczęść, lecz nikt się nad nim nie litował.
- Zostawcie mnie! - krzyknął błagalnie lecz w zamian otrzymał
tylko kolejny cios. Jeden z wyrostków podszedł do niego i kopnął
dzieciaka w brzuch z taką mocą, że przy upadku na ziemię. Coś gruchnęło.
- Dobrze tak temu demonowi - krzyknęła jakaś kobieta - jeszcze raz Kyosuke!
Kilku mężczyzn zaśmiało się wrednie. Owy Kyosuke miał już zamiar spełnić prośbę kobiety, ale powstrzymał go inny.
- Co ty robisz, Nagito? Bronisz demona?
- Tak jasne... Ja mam po prostu lepszy pomysł - powiedziawszy to
podszedł do domu chłopca. Złożył kilka pieczęci i przyłożył ręce do
ściany. Nagle dom ogarnęły płomienie.
- Tomaru! - krzyknął blondyn i podbiegł do budynku. Ninja tylko zaśmiał się i silnym kopnięciem odepchnął go od budynku.
- Głupi demonie. Patrz! Zniszczymy wszystko na czym ci zależy! Nie zasługujesz na rodzinę! Patrz jak to wszystko niszczymy!
Niebieskie oczy były otwarte szeroko. Szkliły się w nich kryształowe łzy.
Widział jak jeden z nich rozwalił ścianę w jego domu. Na płonącej półce stało zdjęcie. Zdjęcie jego matki.
-
To ta zdzira wydała cię na świat? Wredna czerwona kurwa. Pewnie
uwielbiała czuć jak przyrodzenie tego obrzydliwego demona rozciąga jej
plugawe wnętrze. Nic dziwnego, że wydała na świat coś takiego jak ty.
Gdy
mężczyzna to powiedział rzucił zdjęciem o ziemie. W miejscu gdzie
znajdowała się piękna twarz Kushiny, teraz widniała tylko szklana rysa.
"Dlaczego?"
- Nande...
- jego szept wypełnił przestrzeń. Chūnin przestał się śmieć. Spojrzał z
pogardą na dziecka. Cz to nie oczywiste? Zabiłeś naszych bliskich ty
obrzydliwy lisi demonie, Kyūbi no Kitsune.
Miecz wbił się w
dziecięcą klatkę, a jego ciało wyprężyło się do tyłu. Usta były otwarte,
lecz nie wyszedł nich jakikolwiek krzyk. Oczy choć szeroko otwarte
pozbawione były nadziei, woli życia.
"Kore wa nande shibō desu ka?"
Nadzieja umarła.
Czy można wierzyć w lepsze jutro?
Nie.
Nie kiedy przyszłość nie istnieje.
Ciało sztywnieje.
Śmierć czai się za plecami.
Blondyn czuł jak jego ciało coś zaczyna wypełniać.
Ból
Gorycz
Stach
Rozpacz
Nienawiść
Płacz
Śmierć
Smutek
Brak
Coś
wybuchło. Świat ogarnęła nicość. Czuł tylko jak przez jego ciało
przechodzi ta dziwna substancja. Wchłania wszystko co w nim było i nie
pozostawia za sobą czegokolwiek. Zapłakana twarz, wykrzywiła się w
agonalnej ekstazie. Bólu, który daje tylko rozkosz.
"Tak, zabierz to wszystko"
Głos, który rozbrzmiewał w jego umyśle błagał o jedno.
"Śmierć"
Blondyn wyrwał się z zadumy, gdy tylko usłyszał dźwięk wyjmowanego kunai.
Cała
trójka czekała w spokoju na koniec testu. Co jakiś czas jacyś chūnini
wyczytywali jakieś numery, a zrezygnowani genini opuszczali salę. Wtedy właśnie w
stronę Uzumakiego poleciał kunai. Blondyn nawet nie zareagował gdy
chłopak za nim krzyknął zdumiony. Broń wbiła się dokładnie w środek
kartki owego Konoszana.
- C-c-co t-to ma zna-c-czyć?! – wykrzyknął chłopka i wstał.
Chūnin o imieniu Kotetsu uśmiechnął się tylko.
- Spaliłeś o 5 razy za dużo. Wypadasz.
Chłopak patrzył swoimi przerażonymi niebieskimi oczyma w egzaminatora.
- Na-n-ni... des-u k-ka... – mamrotał do siebie przerażony genin.
Niewzrószony Kotetsu uśmiechnął się tylko pobłażliwie.
-
Reszta jego drużyny, wynocha stąd. W tej chwili – mówiąc to postawił
nacisk na ostatnie słowa. Dwóch innych geninów wstało i skierowało się
do wyjścia posyłając nadal zszokowanemu koledze mordercze spojrzenia.
Chłopak ruszył się dopiero po kilku dobrych minutach.
- Numer 23 skreślony – poinformował jeden z egzaminatorów.
- 43 i 27 skreślony – odezwał się następny. Jednego chłopaka chūnini wyprowadzili siłą.
Gdy po raz kolejny wyczytano kilka drużyn jeden z geninów Kusy wstał i krzyknął:
-
Jaki macie dowód na to, że ściągałem 5 razy?! To niemożliwe, że
obserwujecie tak dokładnie taką ilość lud... – nie zdążył dokończyć, bo
Tobitake przygwoździł go do ściany.
- Słuchaj młody, jesteśmy elitą
chūninów wioski liścia. Zostaliśmy specjalnie przeszkoleni do tego
egzaminu. Nie uniknie nam nic co robicie na tej Sali – powiedział.
Ironio, bo to właśnie Tobitake był od urodzenia ślepy – Moja siła niech
będzie dla ciebie dowodem.
Uzumaki uśmiechnął się tylko lekko w
stronę Ibikiego jakby mówił „Już czas”. Morino wzdrygnął się mentalnie
na widok jego wzroku. Hayami był najbardziej niebezpieczną osobą w
Konoha. Ponoć jōnini ledwo dotrzymywali mu kroku. Oczywiście wszyscy
wiedzieli czym było to spowodowane, lecz myśl, że dzieciak młodszy od
ciebie o 20 lat jest też od ciebie o wiele silniejszy, sprawiała, że każdy czuł wstręt. Nie, nie tylko do Uzumakiego, ale też do siebie.
- Yoshu! Minął wasz czas. Pora na ostatnie pytanie.
Genini zastygli wyprostowani jak struny. Zastygli w wyczekiwaniu.
Jakie było 10 pytanie?
Co skrywało?
Czy uda im się na nie odpowiedzieć?
"No, nareszcie, ile można" pomyślał Sasuke. Był już zmęczony tym czekaniem.
"Spoko jest" pomyślała Haruno. Cała grupa miała przecież 90% poprawnych odpowiedzi. Jeszcze pytanie 10 i skończą. Ba! Zapewne z jednym z lepszych wyników. Team Katana znał swoją wartość lepiej niż inni. Byli świadomy swojej przewagi nad większością drużyn.
"Gdzie się podziewasz Kankurō?" Temari miała nadzieję, że jej brat szybko wróci z toalety i przyniesie jej prawidłowe odpowiedzi. Miała nadzieję, że chłopak zdąży przed końcem.
Ibiki uśmiechnął się, a kilka osób poczuło jak oblewa je lodowaty pot.
- Przedstawię wam teraz jedną z zasad, która dotyczy tego pytania.
W tym momencie do klasy wszedł Kankurō. Chłopak zdziwił się widząc zesztywniałe ciała.
- Ach, w samą porę. Pobawiłeś się już swoją laleczką? - spytał Morino.
"Co?! O-on wiedział o Karasu?" Kankuro przebiegł zimny dreszcz po plecach.
- Ach, nieważne, siadaj - rozkazał mężczyzna.
Gdy chłopak mijał ławkę Temari, delikatnie poruszył dłonią, a spomiędzy palców wypadła mały kawałek zwiniętego papieru.
- Widzicie, każdy was musi teraz zadecydować, czy chce odpowiadać - powiedział.
Sasuke zmrużył oczy. "O co w tym chodziło?" Podobnie jak reszta jego drużyny Uchiha nie martwił się wynikiem, bo był pewny wygranej. Ale ta zasada. To nie wróżyło nic dobrego.
- Hej! - krzyknęła Temari - A co jeśli ktoś zrezygnuje?!
Morino uśmiechnął się. Wiedział, że padnie to pytanie.
- Jeśli któreś z was zrezygnuje, otrzyma za cały egzamin 0 punktów, czyli oblewa - mówiąc ostatnie słowo uśmiechnął się strasznie.
W sami zaczęło być niezwykle gwarno. Każdy krzyczał, że zasada jest bez sensu, ale wszyscy zamilkli, gdy Ibiki odezwał się ponownie.
- Druga część zasady. Jeśli, ktoś z was nie odpowie prawidłowo to na zawsze traci szanse na zdobycie rangi chūnina.
Wszyscy nagle nabrali powietrza.
- T-to jest bez sensu! - warknął jakiś chłopak - przecież są tu i ci, co zdają ten egzamin już któryś raz!
- Najwyraźniej macie pecha, bo to ja jestem waszym egzaminatorem. Ale spokojnie, macie duże pole manewru, wystarczy, że zrezygnujecie i przystąpicie za rok - o tak, Ibiki bawił się doskonale.
Naruto spojrzał na niego swoim wszechwiedzącym spojrzeniem. Z myśli chūninów wyczytał, że nie mają pojęci jakie jest ostatnie pytanie. Lecz z pewnością jest podchwytliwe. Tu chodziło o coś innego.
"Co ty kombinujesz?" pomyślał.
- A więc, zaraz podam 10 pytanie, kto nie chce odpowiadać, niech podniesie rękę do góry. Ta osoba i cała jej drużyna oddaje kartki i opuszcza salę.
Przez chwilę w sali panowała zupełna cisza. Przerwał ją chłopak siedzący obok Naruto.
- J-ja... ja s-się pod-da-aję. Gennai, Inaho, przepraszam - ostatnie słowa szepnął, ale był pewny, że przyjaciele je usłyszeli.
- Numery 50, 130 i 111 oblane - poinformował Izumo
Teraz, prawie każdy podnosił rękę. Chūnini ciągle wyczytywali nowe numery.
Sakura i Sasuke spojrzeli na blondyna. Ze swoich pozycji mogli dojrzeć, iż na jego twarzy maluje się "ten" uśmiech. Pewni byli jednego - jeśli Naruto twierdziłby, że nie poradzą sobie z tym pytaniem to już dawno podniósł by rękę. Nie zrobiłby tego dla nich. Tylko i wyłącznie dla siebie.
"Zostało już zaledwie 42 osób*" pomyślał Ibiki. Postanowił, że nie będzie tego przeciągać. Zostali sami najsilniejsi: Team Sabaku, Cała 12 Konohy: Team Katana, Team 8, Team 9, Team 10; Team z Kusy, Team z Ame, Team z Oto Team z Kiri, trzy Teamy z Iwy i Team z Kumo i jeszcze jeden Team z Konoha.
- Dobra decyzja. Wszyscy co zostali na sali, zdali Pierwszy Egzamin z wynikiem pozytywnym.
Kilkoro geninów szepnęło ciche "yatta". Ibiki zaczął tłumaczyć im istotę testu i wartość dobrego spiskowania i wykradania informacji.
Nagle coś wpadło przez okno i rozwaliło szybę. Była to duża kula materiału, która zaczęła się rozwijać. Kuanie wbiły się w ziemię.
- Witajcie, jestem waszym drugim Egzaminatorem - Mitarashi Anko. W drogę! - krzyknęła i podniosła rękę do góry.
*W oryginale, po słowach Naruto, zostaje 76 osób. Jest to jednak niemożliwe, gdyż 76 nie dzieli się przez trzy. W egzaminie na Chūnina biorą udział tylko trzyosobowe teamy. Jeśli jedna z osób z naszej drużyny ma tą rangę to trzeba znaleźć sobie osobę z poza teamu.
42 osoby to 14 teamów.
76 osoby to 25,(3) temaów czyli jedna osoba byłaby bez drużyny.
Później Anko mówi: "Przepuściłeś 76? To 26 drużyn" Co jest oczywistym błędem. Wybaczcie, ale ja jestem mat-fizem, czegoś takiego nie można darować.
Tomaru - przestań
Nande - dlaczego
Kore wa nande shibō desu ka? - Czy to dlatego umieram? Przy czym to nie jest tłumaczenie t.google tylko moje, więc nie jestem pewna czy dobrze ;-; ale od czwartku będę chodzić na zajęcia to się dowiem ;)
Nani desu ka? - Jak to? lub Co to jest?
Yoshu - coś w stylu "dobra", "koniec" wyciągnięte rodem z anime.
A teraz BONUS~!
Z serii Miss Anima rysuje:
Szczerze, nie wiem, czy mogę powiedzieć, że obrazek ma związek z opowiadaniem. Kanji pod okiem był narysowany, bo powtarzałam je. Zresztą widać chyba ten napis obok. Znaczy on tyle co:
I am darkness of leaf.
Be carefull.
You'll be my victim.
8 komentarzy:
Świetna nocia tylko straaaasznie krótka ...
Już czekam na next i drugą część egzaminu na Chunina ^_^
Nic dodać, nic ująć, po prostu zajebiste ;D
Notka jest świetna. Nie mogę doczekać się walk w lesie śmierci. Pozdrawiam i czekam na szybki next.
Notka jest świetna. Nie mogę doczekać się walk w lesie śmierci. Pozdrawiam i czekam na szybki next.
Witam,
rozdział wspaniały, no cóż trochę brutalny, ale właśnie taki powinien być, bo pokazuje przeszłość Naruto i to właśnie go zmieniło.... zastanawia mnie bardzo kwestia czy Naaruto wie kim był jego ojciec, bo o matce wie, przynajmniej miał jej zdjęcie....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka bardzo fajny blog tu piszesz, z bardzo ciekawą historią i już nie mogę doczekać się nowej noci :) Życzę weny i pisz szybko nową notke
Nie będę Cię męczył, że "za krótkie" itp., ale myślę, że trochę za bardzo okroiłaś walkę Naruto. Blondyn praktycznie zignorował ucieczkę tamtych dwojga; no i chyba liczyłem, że odrobinę opiszesz walki Sakury i Sasuke. To tyle, do następnego...
S.K.
ehh... pod złym rozdziałem się odzywam...
Prześlij komentarz